Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

wtorek, 24 sierpnia 2021

"Paradoks wykidajły, tak to nazywała." - Ostatnia sztuka Tadeusa Voldta


Hej, hej! Ostatnio moje dni są dosyć zabiegane. Trochę pracuję, trochę pomogłam i trochę się "rozrywam" 😂 Poznaję nowe miejsca, nowych ludzi, nowe smaki i szlifuję wewnętrznego mistrza kierownicy (chociaż to nadal taki pierdoła!). Tylko ostatnio jakoś książek nowych nie poznaję, ale czasami tak bywa. A co ciekawego u Was?


Już jakiś czas temu moje oko przykuł tytuł „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” Tomasza Marchewki. Ale koniec końców książkę sobie odpuściłam i wzięłam się za coś innego. Jednak kiedy na portalu Czytam pierwszy dostrzegłam „Ostatnią sztukę Tadeusa Voldty” tego samego autora, wiedziałam że tym razem już nie odpuszczę!

To był traf w dziesiątkę! Historia przeniosła mnie na brudne ulice Hauseneberga, gdzie w najlepsze rozwija cię zbrodniczy półświatek. W różnych lokalach, ale i na ulicach, gdziekolwiek się nie spojrzało aż roiło się od bandytów, klikowców, szulerów i innych przestępców. I to właśnie w tak mrocznym miejscu przyszło żyć Ivie, która jedynie starała się utrzymać warsztat należący niegdyś do jej ojca. Pomaga jej w tym Noma, wytatuowany chłopak, na którego ulica już dawno wydała wyrok śmierci. Jednak w mieście takim jak to, ciężko uzbierać kosmiczną sumę pieniędzy nie brudząc sobie przy tym rąk. Dlatego dziewczyna zawiera umowę z niebezpiecznym człowiekiem, co w końcu prowadzi do pojawienia się w jej życiu starego kasiarza, właśnie zwolnionego z więzienia – Tadeusa Voldta. Cała trójka, choć kierowana różnymi powodami musi zaplanować napad na bank.

"Po to właśnie jesteś Rekinem: żeby cały czas iść przy krawędzi, spoglądać w paszczę szaleństwa i nigdy nikogo się nie bać. Biegniesz pośród cieni i cały świat czeka, aż się potkniesz. A ty idziesz dalej, dalej, dalej. Prosto ku legendzie."

Jeju! Jakie to było dobre! Biorąc się za tę pozycję, miałam nadzieję na dreszczyk emocji, szemrane interesy, niebezpieczne osobistości i dobry plan na to jak napaść na bank. I to właśnie dostałam! Z pewną ciekawością zaglądałam do obskurnych lokali, kryłam się w cieniu brudnych zaułków i patrzyłam w oczy najniebezpieczniejszym ludziom w całym mieście. Wciągnęłam się już praktycznie od pierwszych stron, a w miarę czytania z coraz większym zainteresowaniem przerzucałam strony.

"On od lat żył w innym, równoległym świecie. Gdziekolwiek by poszedł i cokolwiek zacząłby robić, już zawsze będzie związany jego prawami. Pochodził bowiem ze świata, gdzie za miary służyły siła pięści, strach, honor i szacunek."

Główni bohaterowie, czyli sprytna i szybko ucząca się Iva, stary kasiarz z zasadami oraz tajemniczy klikowiec Noma, nie byli ani kryształowi, ani niecni do cna. I kurczę! Polubiłam się z każdym z nich na swój sposób, a najbardziej chyba z Ivą. Bo cała ta historia zaczyna i kończy się na właśnie na niej. Naprawdę nie pogardziłabym książką o jej dalszych losach! Chociaż przyznam, że z niepokojem obserwowałam jak dziewczyna, która starała się mieć jak najmniej styczności z brudami tego miasta, ma szansę zostać jednym z nowych graczy w „grze” toczącej się w Hausenbergu. 

"Jeśli chcesz coś zyskać, to musisz to najpierw komuś zabrać."

Narracja prowadzona jest z różnych perspektyw, dzięki czemu jako jedyni (a przynajmniej tak mi się zdaje) mamy wgląd w całą historię. Ten sposób prowadzenia narracji daje możliwość poznania myśli i uczuć różnych bohaterów, dzięki czemu łatwiej zrozumieć motywy kierujące ich zachowaniem. 

Moja ogólna ocena to 4,5/5

 A! Zapomniałabym dodać! „Ostatnia sztuka Tadeusa Voldta” jest drugą częścią cyklu (o czym ja dowiedziałam się po fakcie), ale nawet nie znając poprzedniego tomu świetnie odnajdziecie się w wykreowanym przez autora zbrodniczym mieście.

A wy lubicie takie klimaty w książkach? A może czytaliście coś podobnego?

 

imageimageimage
Pozdrawiam image
 
instagram

komentarze

  1. To raczej nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie jak bohaterowie są różnorodni. Bardzo nie lubię jednowymiarowych postaci. Ostatnio często czytam narrację z kilku perspektyw i podoba mi się to. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Kiedy bohaterowie są jednolici, albo tylko kilku jest dobrze wykreowanych to przynajmniej mi jakoś ciężko wczuć się w całą historię :/
      💙

      Usuń
  3. Całkiem fajny klimacik! Myślę, że to propozycja dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawiązując do najbowszego posta, którego pominęłam ze względu na spojlery, ja tam wcale na jesień nie czekam. Lato to z cała pewnoscią mój żywioł ale z drugiej strony jesień sprzyja czytaniu :). Po ten typ książek rzadko sięgam ale piszesz z takim entuzjazmem, że aż mam ochotę zanurzyć się w ten brudny świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda pora roku ma w sobie coś magicznego. I faktycznie lato sprzyja raczej różnym aktywnościom szczególnie na świeżym powietrzu. A jesienią przyjemnie zaszyć się z książką pod kocykiem. 💙

      Usuń