Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 10 lipca 2022

"Dawno temu nastał taki czas, że na Niebionie nie świeciły gwiazdy. " - Diana i Chaos


Witam! Po raz któryś znów przerywam długą ciszę i pustkę panującą na blogu. Jest trochę jak w tej piosence Bajmu „pojawiasz się i znikasz, i znikasz, i znikasz ” („Józek, nie daruję ci tej nocy” – gdyby się ktoś zastanawiał). Ale przyszły długo wyczekiwane wakacje, a ja  mam w końcu trochę czasu, który dobrze byłoby jakoś spożytkować. I tym oto sposobem, przyszłam Wam opowiedzieć trochę o moim patronacie. (Ten post miał być opublikowany już dawno. I ja byłam święcie przekonana, że on już dawno wisi sobie tutaj na stronie głównej. Nie wiem co się stało, ale się nie pojawił 🙈)




Po raz kolejny zaszczyt zostać patronem medialnym książki przecudownej Izabelii, którą możecie kojarzyć również jako Mimi Noxa. Po „Sekrecie Bóstwa Ptaków” i „Barmanie Okrytym Piórami” przyszedł czas na nową historię i nowych bohaterów (choć Ci, którzy czytali już wcześniejsze dzieła Mimi, pewnego pana mogli już skądś kojarzyć) . No i tym razem z Adrianosolu przenosimy się do Zonty. Krainy pięknej i tajemniczej, gdzie bezlitośni bogowie, mogą zesłać na Was coś gorszego niż śmierć w każdej chwili.

W Zoncie każde pierwsze dziecko, po osiągnięciu odpowiedniego wieku zostaje wybrane przez bogów na kapłanów i kapłanki. To nie ty wybierasz bóstwo, któremu chcesz służyć, to bóg wybiera Ciebie! I od tej reguły nie ma wyjątku. No chyba, że nikt z boskiego panteonu Cię nie wybierze. A wtedy twój los jest już przesądzony. Pewnie i Diana stanęłaby przed gilotyną, gdyby nie interwencja Chaosa - Zapomnianego przez ludzi, a znienawidzonego przez swą rodzinę bóstwa. Ale czy bycie sługą czarnej owcy w boskiej rodzinie to szczęśliwy traf, czy może gwóźdź do trumny?

Kiedy tylko się dowiedziałam, że ma powstać seria o Chaosie, którego w „Barmanie Okrytym Piórami” poznałam pod pseudonimem Pan C. moja ekscytacja wyskoczyła poza skalę. Wiedziałam, że będzie dobrze. I naprawdę było! Choć… Okej, okej. Zacznijmy od początku.

Myślałam, że Diana będzie bohaterką pokroju Wendy (duologia „Sekretu Bóstwa Ptaków”). Wiecie, silna i odważna bohaterka, która chce zawalczyć o swoje i mimo miażdżących niepowodzeń za każdym razem znajduje siłę by stanąć na nogi. Dianie nie można odmówić ciekawości, wytrwałości i odwagi (choć czasami była to raczej lekkomyślność), jednak… jest też naiwna i często mocno irytująca. Ostatnio chyba tak się złościłam na główną bohaterkę przy czytaniu pierwszej części Kronik Jaaru.

"Ona była aż nadto ciekawa świata. Stokroć bardziej wolałaby się udać do zwykłej miejskiej szkoły i czytać książki, szczególnie te, które zakon zakazał mieć nawet świeckim. Z dzikim zapałem zorganizowałaby festyn w parku albo wybrałaby się na długą wędrówkę po niebezpiecznych górach Oklu."

Co do Chaosa… to mój nowy książkowy crash! (Ups!) Ale miałam wrażenie, że w tej części pomysł na tego bohatera nie został w pełni wykorzystany. I jak na mój gust wciąż za mało o nim wiem (ale tajemniczych panów się ceni). Dlatego po raz kolejny niecierpliwie czekam na książkę od Mimi i mocno wierzę w to, że teraz dowiem się dużo więcej.

" Do tej pory obawiała się, że bóstwo, któremu służy, jest w jakiś niewyjaśniony sposób splamione złem i należy trzymać się od niego z daleka. Tymczasem okazało się, że Pan Chaosu jest niebywale cichy i wyrozumiały. Nie uciska ludności i stara się egzystować w zgodzie z pozostałymi bóstwami wiodącymi prym w okolicy."

Nie zabrakło tego, co tak cenię u tej autorki – kreatywności, akcji i magii! Mam wrażenie, że wyobraźnia Izabeli jest niczym nieograniczona. Czy to możliwe, aby pomysły na nowe światy i bohaterów rosły jak grzyby po deszczu? Jak to się dzieje, że historie są tak rozbudowane, uniwersum złożone, a do tego pełne tak niesamowitej energii? Dla mnie jest to fenomen. I szczerze mówiąc, wcale bym się nie zdziwiła gdyby któraś z prac Mimi została w przyszłości zekranizowana.

"Patrzyli sobie głęboko w oczy. Niewypowiedziane słowa utknęły na językach, niewyrażone pragnienia zamknęły się w sercach na cztery spusty. A jednak coś ciągnęło ich ku sobie - coś magicznego i pięknego. "

Akcji było dosyć sporo. Jednym może to przeszkadzać, ale ja akurat uwielbiam kiedy cały czas coś dzieje. Po raz kolejny nie obyło się bez przejażdżki emocjonalnym rollercoasterem. Myślisz, że nic cię już nie zaskoczy… a potem dostajesz ostrą jazdę bez trzymanki, a twoje serce wręcz skacze w klatce piersiowej.

No i magia! Czy to za wiele, jeśli powiem że byłam oczarowana? Bo tak właśnie było.

A teraz tak słowem podsumowania. Mimo tego, że nieźle bym się z Dianą pożarła, a ten trochę mało udany miłosny taniec jej i Chaosa po prostu grał mi na nerwach, to… ach! Było W-S-P-A-N-I-A-L-E! Z ciekawością odkrywałam zakamarki Zonty. Przyjemność sprawiło mi wyłapywanie smaczków nawiązujących do „Sekretu Bóstwa Ptaków”. A Chaos skradł moje serducho.


Moja ogólna ocena to 4/5 


A wy jesteście fanami akcji? Czy możecie wolicie kiedy sprawy toczą się odrobinę wolniej?


imageimageimage
Pozdrawiam image
 

instagram

komentarze

  1. Uwielbiam, kiedy w książce akcja goni akcję i akcją popędza, ale - uwaga - nie ciągle. W międzyczasie jak pojawi się spokojny fragment, będzie idealne. A co do książki, to brzmi naprawdę intrygująco. Chętnie przyjrzę się jej bliżej. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię jak dużo się dzieje :)

    OdpowiedzUsuń