Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

środa, 16 lutego 2022

„Bo tylko ten, kto potrafi zapanować nad swoimi nerwami, uczy się szacunku do samego siebie i otoczenia.” - Psoriasis Sequentia


Dzień dobry!

Pierwotnie post pisany był jeszcze przed sesją egzaminacyjną. Wtedy jeszcze myślałam, że może wszystko potoczy się jakoś lepiej, ale rzeczywistość okazała się trochę bardziej brutalna. No cóż. Bywa i tak. Szczerze powiedziawszy jestem wręcz wypompowana, a przede mną jeszcze jeden egzamin poprawkowy (przynajmniej taką żywię nadzieję). Z kolei w poniedziałek już o 8 rano będę witać kolejny semestr. Nie wiem jeszcze skąd, ale mam zamiar wydobyć gdzieś jakieś pokłady energii i motywacji. Ale zanim na nowo zostanę wessana w ten zwariowany studencki świat, przychodzę do Was z kolejną recenzją!



Może pamiętacie jak pisałam o „Psoriasis Vulgarna” – pierwszej książce dotyczącej łuszczycy jaką dane mi było przeczytać ( a jeśli nie pamiętacie tutaj możecie nadrobić →KLIK ). Dlatego kiedy usłyszałam, że pan Arkadiusz Kasprzak poczynił kolejną książkę, wiedziałam że będę musiała po nią sięgnąć. Choćby z czystej ciekawości co tym razem przytrafi się Łukaszowi Wilkowi – głównemu bohaterowi tej serii. Boo… szczerze powiedziawszy odniosłam wrażenie, że Uki w końcu dotarł do happyendu.

I teoretycznie tak było. Na samym początku „Sequentii” odniosłam wrażenie, że Łukasz jest szczęśliwy i… trochę nieszczęśliwy jednocześnie. Osiągnął bardzo wiele. Założył wspaniałą rodzinę, udało mu się trochę przyhamować łuszczycę, miał całkiem niezłe stanowisko w pracy. Doszedł do tego momentu w życiu, w którego nadejście kiedyś szczerze wątpił. Ale jest jeszcze coś czego mu brakuje, choć może nie powinno. Nie pomaga też przeszłość, która tylko zaognia ranę w jego sercu.

 „Poza tym czułem coś jeszcze … To niesamowicie niepokojące uczucie, gdy fikcja miesza się z rzeczywistością.”

Mam wrażenie, że Łukasz to wspaniały magnez na kłopoty. Z tym zadaniem radzi sobie dosłownie jak nikt inny! Przyciąga je bez mrugnięcia okiem, co skutkuje wieloma zmianami. Nie zawsze dobrymi, ale i nie zawsze opłakanymi w skutkach. Zaczyna walczyć o siebie, ale i walczyć o innych. Stara się spełnić własne marzenia, a jednocześnie pomóc i być dla innych. Z zakompleksionego chłopaka zmienia się w mężczyznę gotowego się postawić, zadbać o siebie, swoją rodzinę i innych.

 „Sobota zbliżała się wielkimi krokami, a wraz z nią moje małe pięć minut. Ekscytacja łączyła się z obawą, czy będę potrafił zmierzyć się z sytuacją. To było dla mnie coś zupełnie nowego. Ja, niegdyś zakompleksiony, wycofany chłopak, nagle mam przemówić w blasku jupiterów. Nawet odpowiadanie przed klasą sprawiało, że nogi się pode mną uginały, a co dopiero występ w radiu czy telewizji. Mimo wszystko wewnętrznie czułem się z tym dobrze. Może tak bardzo przygaszona i stłamszona chęć bycia na świeczniku w końcu doszła do głosu.”

Ale… Chociaż uwielbiam Łukasza w tej części byłam w stosunku do niego trochę bardziej zdystansowana. I wcale nie chodzi o to, że czasami miałam mu za złe kilka rzeczy! Tylko w którymś momencie było mi ciężko oddzielić postać Łukasza od autora. I było mi z tym tak jakoś tak...hmm troszkę dziwnie? Sama nie wiem.

 „Niektórzy nie akceptują rzeczywistości. Wolą udawać, że życie jest piękne, łatwe i nieskazitelne. Dlatego kiedy przestałem pisać kobietom pod każdym zdjęciem, że jest ono śliczne, a sam odważyłem się odkrywać niedoskonałość świata, to i zasięgi spadły.”

Nie mniej „Sequentia” pozytywnie mnie zaskoczyła. Przemianą Łukasza, jego brata Daniela, tym wątkiem kryminalnym, który w pewnym momencie przyprawił mnie o szybsze bicie serca!

„Vulgarna” była dla mnie takim zderzeniem z tematem łuszczycy. Bo o ile wiedziałam na czym mniej więcej polega ta choroba, za grosz nie miałam pojęcia jak się z nią żyje. Jednak to „Sequentia” uświadomiła mi, że łuszczyca jest towarzyszką życia (często niechcianą), która zostaje aż do końca. A mimo to główny bohater ma siłę stawić jej czoła. Rzucić jej wyzwanie i zająć się sobą.

 „ - Co? Źle wyglądam?

    - Wyglądasz jak milion dolarów … długu publicznego. Weź może kawę wypij.”


Powiem tak. To było naprawdę dobre! Kolejna świetna przygoda, w której mogłam uczestniczyć! Ale panie Arkadiuszu, o tyle o ile naprawdę chciałabym przeczytać jeszcze jakąś Pana książkę, dajmy już Łukaszowi odetchnąć od problemów!

Ja daję 4,5/5

 Czytaliście już tę książkę? Jak się ostatnio czujecie?

imageimageimage
Pozdrawiam image
 

instagram

komentarze

  1. Nie czytałam tej książki, ale może kiedyś to się zmieni się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że Ci się podobała ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tej książki, ale wszystko przede mną. Powodzenia na egzaminie poprawkowym. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam i nie słyszałam o niej, ale zapowiada się ciekawie. Przy okazji chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A tak z innej beczki - jak Ci się sprawdza InkBook?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jeszcze tej książki, ale zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń