Jakoś za szybko to minęło... Czwarte urodziny bloga

 

Dokładnie 8 października 2016 na Bluue Butterfly pojawił się pierwszy post. Tekst bardzo króciutki z przecinkami i kropkami w niekoniecznie odpowiednich miejscach (aż w oczy kłuje). Kilka zdań o mnie, bardzo ogólnych i zaproszenie do zaglądania na stronę. Wyszedł z tego bardzo beznadziejny post 

Pewnie to powtórzę to po raz któryś, ale przedtem miałam kilka blogów - niewypałów, bo często kończyły się pomysły, znikała motywacja i regularność. Przygody z blogowaniem pojawiały się nagle, ot jakaś zachcianka. Równie szybko się kończyły. Było naprawdę sporo podejść. Jedne przeżywały dłużej, drugie mniej ale zawsze nadchodził ich kres. A potem wpadłam na Bluue Butterfly. 

W pierwotnym założeniu blog miał być typowo lifestylowe. I tak było. Poczyniłam sporo wpisów z moimi przemyśleniami, wrażeniami, relacjami z wycieczek, pomysłami. Stosunkowo niedawno zaczęły pojawiać się moje książkowe opinie (do miana recenzji nadal im daleko). W ten sposób przekształcił się w blog lifestylowo - książkowy. Chociaż przyznać trzeba, że teraz dominują tu głównie książki. W międzyczasie powstał również fanpage, a nawet konto na instagramie! Sporo się wydarzyło.

 

Przyznam się, że przy tworzeniu miałam naprawdę duże plany (z których oczywiście nie zamierzam rezygnować!). Chciałam żeby Bluue Butterfly było miejscem dla wszystkich, gdzie będzie można poczuć taką swobodną i miłą atmosferę. Marzyłam o jakiejś społeczności z którą będę dyskutować, myślałam o zmienianiu świata. Chciałam pokazywać jakie życie jest piękne, odsłonić jego słodkie i gorzkie strony. Ale nie wszystko było takie proste. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zrealizować to nieduże marzenie. Oczywiście będę się starać, a czas pokaże. 

Dziękuję wszystkim tym, którzy tutaj zaglądają mniej lub bardziej regularnie. Wasze komentarze, miłe słowa i wsparcie to coś, co często doprowadzało mnie do radości i nie pozwoliło poddać się w blogowaniu! Jesteście wspaniali!

Wiecie...cztery lata to kawał czasu...  

Aż ciężko uwierzyć...

Bo sporo się wydarzyło, trochę się zmieniłam... a ze mną zmieniał się mój blog...

 Trzymajcie się ciepło i nie dajcie koronawirusowi!