Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 29 września 2019

Jak mogłaby wyglądać apokalipsa?- "Strażnik"


Jeśli się zastanawiacie, to tak, nadal żyję. Miewam się... co prawda średnio, ale raczej nie warto się nad tym rozwodzić. Wiem, że na blogu nie działo się kompletnie nic. Po poście z podsumowaniem lata zniknęłam na dwa tygodnie. I to wcale nie było spowodowane tym, że po prostu zapomniałam o blogu (skądże!), spowodowane było (i pewnie nie raz jeszcze będzie) brakiem czasu. Wiem jak to brzmi, ale zdarzają się dni, kiedy wychodzę z domu o 6 a wracam o 20, a gdzieś koło 22 padnięta idę spać. No cóż klasa maturalna to nie przelewki.



Mniejsza z tym!
Otóż przychodzę do Was dzisiaj z zapowiedzianą wcześniej recenzją o "Strażniku"!

Tytuł: Strażnik
Autor: Paulina Hendel
Cykl: Zapomniana księga (Tom 1)
Data wydania: 27 luty 2019
Wydawnictwo: We need YA

Hubert budzi się w ciemnym i zamkniętym pokoju, ubrany w starą koszulę i poprzecierane dżinsy. Zamiast w Paryżu, znajduje się teraz sto kilometrów od morza… w Polsce. Dodatkowo, jest ranny i wygląda zupełnie inaczej niż powinien. Okazuje się, że od feralnego wyjazdu do Francji minęło siedem lat, a on nie jest już zwykłym nastolatkiem. W tym czasie świat bardzo się zmienił – zarazy i epidemie przetrzebiły ludzkość, potężny impuls elektromagnetyczny zniweczył zdobycze techniki a z ukrycia wyszły demony znane z ludowych opowieści… Hubert musi teraz nie tylko rozwikłać tajemnicę własnej przeszłości, ale i odnaleźć się w nowym dziwnym świecie. Niemal wszystko, co znał, przepadło. Ale czy bezpowrotnie?

Z twórczością Pauliny Hendel miałam do czynienia już wcześniej. Seria "Żniwiarz" po prostu mnie oczarowała, a ja z niecierpliwością czekam na kolejny tom (a to już 2 października! Jej!). W książkach tej autorki uwielbiam jej nawiązanie do mitologii słowiańskiej. Mogę bez przerwy opowiadać na ten temat, nie żałując przy tym tych wszystkich ochów i achów. Uznałam, że skoro Żniwiarz był dobry, "Strażnik" też będzie niczego sobie. I się nie pomyliłam.


Chociaż początek trochę mnie zmylił...


Bohaterem książki jest Hubert. Zwyczajny nastolatek, który w głowie ma panienki i dobrą zabawę. Jednak kiedy na szkolnej wycieczce w stolicy Paryża dochodzi do tragedii, nie jest już taki beztroski. Ale zamiast obudzić się na jednej z ulic Francji, budzi się w Polsce, w dodatku w domu mężczyzny, którego kompletnie nie zna. Prócz tego nie pamięta ostatnich siedmiu lat swojego życia. Okazuje się, że na świecie doszło do apokalipsy. Wysiadła elektryczność, całą technologię szlag trafił, rozprzestrzeniły się epidemie a ludzie kompletnie zdziczeli. A jakby tego było mało nieznajomy facet wciska mu jakieś głodne kawałki o stworach z słowiańskich legend. Hubert nie tracąc czasu rusza na poszukiwanie odpowiedzi chcąc dowiedzieć się co on u diabła robił przez te siedem lat.

"Musimy zachować z cywilizacji wszystko to, co dobre, żeby nie oszaleć i nie zdziczeć w tym zwariowanym świecie. Każdy szczegół jest ważny by zachować człowieczeństwo."

I tak trafia do małej wioski, gdzie zostaje jednym ze Strażników. Jego obowiązkiem jest utrzymywanie porządku wewnątrz wioski oraz pilnowanie, by nic nie przedostało się do środka. Ta robota nie jest łatwa, gdyż jak się okazało słowiańskie stwory istnieją naprawdę, a wiedza o tym jak z nimi postępować dawno przepadła. W tej zorganizowanej społeczności mamy do czynienia z wieloma postaciami, a każda z nich ma swój własny charakter i swoją historię.


Muszę przyznać, że początkowo myślałam, że to będzie taka książka "o niczym". Trochę się działo, coś tam niby od czasu do czasu było związane z mitologią słowiańską, ale to jeszcze nie było "to". W książkę wkręciłam się jakoś w połowie, kiedy wydarzenia zaczęły nabierać tempa. Ale przyznam szczerze, że liczyłam na więcej wiadomości o różnych upiorach i zjawach, bo mitologia słowiańska to temat, który mnie interesuje (mimo tego, że jestem za leniwa by iść do biblioteki po książkę). Ale fakt ten zrekompensowało mi zakończenie, którego w ogóle się nie spodziewałam. Kurczę, no po takim zakończeniu nie można nie sięgnąć po drugi tom.

"Zabawne, kiedyś, gdy był jeszcze internet, mieliśmy tak łatwy dostęp do wiedzy, wiadomości. Teraz szykujemy się niczym na wojnę, idąc po jedną książkę do biblioteki."

"Strażnik" to książka lekka, nie wymaga od czytelnika wytężonego rozumowania. Doskonała na umilenie sobie wieczoru czy podróż.

Moja ogólna ocena to 7/10

Trochę króciutko, ale wiecie jak to jest kiedy czas goni...

imageimageimage
Zapraszam na:
Pozdrawiam image

komentarze

  1. Mam ten tytuł na mojej liście to czytania, ale to raczej plany na przyszły rok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytam takich książek, ale mnie to zainteresowało dobra recenzja ciekawie napisane. Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie! Naprawdę! To wszystko brzmi fascynująco, a ja muszę w końcu przeczytać jakąś książkę nawiązującą do mitologii słowiańskiej.
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego co mówisz wydaje się być ciekawa, ale nie wiem czy w 100% w moim guście.

    OdpowiedzUsuń
  5. To książka którą z pewnością polecę mojej chrześnicy. Oj, maturalna klasa to nie przelewki - trzymaj się zatem dzielnie!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty mnie polecasz strażników, a ja Tobie "Starą baśń" I.G.Kraszewskiego. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki, których zakończenie nas zaskakuje. Tytuł książki brzmi ciekawie jak i jego treść :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, że wracasz do bloga :D Właśnie się zastanawiałem kiedy przyjdzie mail z całym artykułem od BlueButterfly. Wracając do książki to wydaje się spoko powieścią, więc chyba muszę zapisać ją na listę książek do przeczytania :D Obyś znalazła jak najwięcej czasu na posty. Powodzenia ;)

    Jeżeli interesuje cię rozwój osobisty zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  9. Chociaż nie lubię fantastyki, to opisy tej książki bardzo mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaciekawiłaś mnie tą książką. Na podróż pociągiem idealna ;)

    OdpowiedzUsuń